piątek, 1 sierpnia 2014

Manifest Woodstockowicza

     Peace, love and rock'n'roll. Piękna idea, zasadniczo Woodstockowi przyświeca od praktycznie samego początku. Dlatego drażni mnie ten cały hejt, skierowany zarówno w kierunku Owsiaka, samej idei PW jak i w kierunku samych uczestników festiwali. Cała sprawa wygląda mi na jeszcze bardziej komiczną w momencie, kiedy najwięcej do powiedzenia mają osoby które w życiu tam nie były, a sam festiwal znają z mitów, bajek i opowieści ludzi którzy byli wszędzie, wszystko widzieli itepe. Albo jeszcze lepiej - oceniają sam Woodstock po klasycznych artykułach prasowych. Otóż, niespodzianka. Kilka lat temu pisałem o PW pracę licencjacką. Może Was to zdziwi, ale zdecydowana większość artykułów prasowych była... pozytywna. Nie wiem więc skąd biorą się takie negatywne opinie. Wyznajemy dalej starą, dobrą zasadę internetową "gówno wiem, to się wypowiem"? Na to właśnie wygląda. Ale zmierzajmy do sedna - spotkałem się z pewną ilością hejtów do których po prostu muszę się ustosunkować, bo drażni mnie podejście niektórych osób.
1. Nieletni piją, zdjęcia totalnie nietrzeźwych osób leżących gdziekolwiek, sprzedają alkohol każdemu, picie zaczyna się już w pociągu.
      Tak, prawda. Nieletni piją, jest też sporo pijanych ludzi, piją już od początku. Nie zamierzam się z tym spierać. Jednakże szczerze chcecie się do tego przypieprzać? Na Woodstock co roku przyjeżdża kilkaset tysięcy ludzi, cały festiwal na mniej-więcej tydzień zamienia się w gigantyczne, tętniące życiem miasto. Stopień przestępczości w tym "mieście" jest zasadniczo niższy w ciągu tygodnia niż w ciągu dnia w takich np. Katowicach. Nie, nie wyssałem tego z palca. To raport policyjny z - bodajże, żebym nie przekręcił, 2002 roku. Jeśli chcecie się dowalić do "pijących nieletnich" - wyjdźcie w piątek wieczorem pod zaprzyjaźniony monopolowy, na pewno znajdziecie ich tam całą masę, będziecie mogli ich śmiało umoralniać. Od Woodstocku w tej kwestii wara, równie dobrze można się dopieprzać w taki sposób do KAŻDEGO festiwalu odbywającego się u nas w kraju. Nie będę się wypowiadał czy picie w takich miejscach jest dobre czy złe - nigdy w życiu nie myślałem że będzie to komukolwiek przeszkadzać, szczególnie jeśli go tam nie ma.
2. Mieszanie Woodstocku z polityką, religią, "kościół Owsiaka".
      To już największa i najpiękniejsza pierdoła jaką w życiu słyszałem. Jaki znowu kościół Owsiaka? Jakie wyznanie? Ludzie jeżdżą tam zrelaksować się, pobawić przy muzyce, poznać nowych ludzi. Niektórzy uczestniczą w spotkaniach tak strasznie złej i demonicznej Akademii Sztuk Przepięknych, gdzie mogą porozmawiać z politykami, muzykami, wyznaczonymi osobami z wszelkich religii. Pamiętajcie jednak o jednym - słowo klucz tutaj to MOGĄ. Nie muszą, tam nikt do niczego nie zmusi. Nie wrzucą Cię na siłę pod scenę, nie wrzucą Cię do błota, baa, nawet przymusem w Ciebie piwa nie wleją. To gdzie, po co i z kim pójdziesz - zależy tylko od Ciebie. "Róbta co chceta" w tej kwestii wcale nie zachęca do gwałtów, mordów i zepsucia - tu chodzi tylko i wyłącznie o dobrą zabawę.
3. Ludzie zachowują się jak bydlęta, kąpiele błotne, chodzenie nago itp.
      Podziwiam reporterów którzy wygrzebują z tego naprawdę najgorsze zdjęcia. To jest sztuka, i to prawdziwa sztuka, żeby odnaleźć największy syf. I dzięki takim właśnie osobom sam Woodstock uznawany jest za dzieło szatana, najgorszy wrzód na świecie którego najlepiej by było wyciąć. Woodstock to jedyne miejsce które spotkałem w którym każdy do każdego podchodzi strasznie pozytywnie. Przyjechałeś sam? Posiedź przy jakiejś grupce, pogadaj z nimi a na pewno Cię przygarną. I bezpieczniej, i zabawniej. Żeby dostać przysłowiowy "wpierdol" na Woodstocku - serio, trzeba się mocno postarać. Co do kąpieli błotnych - podobno korzystnie wpływają na urodę. A bardziej na poważnie - to też fragment zabawy. Nie byłeś - nie oceniaj, to proste. Jakby było źle i niedobrze to "grzybka" by tam nie było.
4. Owsiak zły, Owsiak niedobry, Owsiak złodziej, kłamca.
       Nie mi go bronić, serio. Każdy ma o nim inne zdanie, zasadniczo powiem prosto - gość organizuje festiwal dla młodzieży, na którym jest pierdyliard atrakcji, dużo znanych kapel itp - to źle? Organizuje zbiórki na dzieci i dla szpitali w ramach samego WOŚPu - to źle? Widzę często w sieci pytania pokroju "ile z tego trafia dla dzieci, a ile do jego kieszeni" - nie wiem. Nie wiem, i gówno mnie to obchodzi. Wiem natomiast że część tych pieniędzy na pewno trafia tam gdzie powinna, i to się dla mnie liczy. Nie jest to dla mnie wzór do naśladowania, nie jest to też główny obiekt nienawiści. Jestem w tej kwestii neutralny. Ale plotki, które nie są niczym potwierdzone - po prostu mnie drażnią.
       Na zakończenie dodam tylko jedno - ludzie, ogarnijcie się. Woodstock kiedyś został określony jako "wentyl społeczny", pozwalający na ujście gromadzących się w ludziach negatywnych emocji. Tak, podpisuję się pod tym obiema rękami. To jedyne miejsce gdzie człowiek prawdziwie może się wyszaleć, nie przejmując się takimi pierdołami jak "co ludzie powiedzą" albo "co jak mnie szef tak zobaczy". Jeśli naprawdę chcecie się wypowiadać w kwestii PW - proszę, po prostu tam pojedźcie zamiast wyczytywać pierdoły w sieci bądź gazetach. Ocenianie eventu na podstawie plotek i opowieści to jak ocenianie czekolady po historiach o jej smaku. Oczywiście, zarzutów na Woodstock znajdzie się o wiele więcej, jednakże jedno jest pewne - to po prostu wielki festiwal, nic więcej. Większe bydło niż na Woodstocku spotkałem jadąc na wakacje nad nasze piękne, polskie morze rok temu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz