WALL-E
Animacja która od samego początku przypadła mi do gustu. Katastroficzna poniekąd wizja ziemi, całkowicie zniszczonej przez jej mieszkańców. Do jej sprzątnięcia został przydzielony nasz bohaterski robocik, Wall-e. Ludzie w tym samym czasie wyruszają w kosmos, na swoistą pielgrzymkę, w oczekiwaniu aż Ziemia znowu będzie się nadawała do zamieszkania. Mimo tego, iż w formie bajki - porusza wiele wątków oraz problematycznych tematyk, jak chociażby zanieczyszczenie środowiska, które w efekcie doprowadziło do przymusowej emigracji ludzkości, rozwój technologiczny który bardziej zaszkodził niż pomógł, szczególnie w kosmosie. Zawiera również wątek romantyczny, ale w sumie w produkcjach Disneya i Pixara wątek ten znajduje się w chyba każdej pozycji. Na sam koniec film ten wywarł na mnie dobre wrażenie, jednak podszedłem do niego bardziej jak do filmu katastroficznego. W końcu obraz ziemi oraz jej mieszkańców niezbyt napawa optymizmem...
Resident Evil
Całkowita zmiana klimatu po Wall-e. Dzieło Makoto Kamyia'giego (?! - sorry, nie mam pojęcia jak odmieniać japońskie nazwy), odpowiedzialnego również za filmy Godzilla kontra Mechagodzilla III oraz Tokijska Policja Gore (no dobra, w niektórych kręgach to może być znane. Chyba). To co rozróżnia animacje (mamy dwie - jedno to RE Degeneracja, drugi film to RE Potępienie) to przede wszystkim główny bohater. Akcja nie kręci się, jak w przypadku filmów, wokół Alice, lecz wokół Leona S. Kennedy'ego. Zasadniczo podstawowa fabuła się nie zmienia - mamy wirusa, mamy zombiaki. Cała akcja jednak związana jest dość ściśle z grą, akcja w filmie dzieje się na kilka lat po wydarzeniach przedstawionych w "tej - i - tej" części gry. Dlaczego wywarło to na mnie wrażenie? Oprócz faktu że lubię serię Resident Evil (no dobra, trochę już tego za dużo) to podoba mi się ścisłe nawiązanie do gry, a to w końcu od niej się zaczęło. No i oczywiście nowi bohaterowie. Można też śmiało zauważyć że mało osób oglądało 2 animowane części, ze względu na hmm... nieświadomość ich istnienia lub po prostu przekonanie że "jak nie film, to dla dzieci".
Zakochany Kundel
Dobra, wiem że po gatunkach diabelnie skaczę, ale cóż - kto mi zabroni. I bez śmiechów proszę. Produkcja Disneyowska "Zakochany Kundel" to w sumie chyba jeden z pierwszych romansów jakie dzieciak z mojego rocznika miał okazję oglądać. Fabułę zna chyba każdy, nie będę się w nią zagłębiać, szczególnie że już naście lat tego dzieła nie widziałem, pamiętam więc tylko urywkowe fragmenty. Wiem jednak że wywarło to na mnie wielkie wrażenie, i pozostawiło jedynie miłe wspomnienia. Od tego czasu, między innymi, szaleję na punkcie cocker spanieli. Z ciekawostek mogę dodać, iż na nasze ekrany film trafił 40 lat po premierze światowej. Ciutkę to smutne.
Król Lew
Trzymam się starych, dobrych, sprawdzonych produkcji. Król Lew, film który chyba najlepiej pamiętam z dzieciństwa. Baa, chyba każdy z nas go pamięta, bo kto chociaż raz nie śledził przygód Simby? Film zawędrował na nasze ekrany w 1994 roku, i od tego czasu buczał w starych, dobrych magnetowidach niejednego domu. Fakt, u mnie zabuczał tylko kilka razy, ale wywarł odpowiednie wrażenie. Mamy w końcu dramat, mamy komedię, baa, nawet romans się znajdzie. Trochę dziwne, kiedy używam takich określeń do animacji? Cóż, tak wygodniej. A z ciekawostek dodam, iż nie tak dużo po premierze światowej "Króla Lwa" doszło do solidnego poruszenia w Japonii, gdyż uznali to za kopię serialu animowanego "Kimba - biały lew". Podobieństwo imion przypadkowe? Nie sądzę...
Hotaru no haka / Grobowiec Świetlików
Animacja na zakończenie. Film wywarł na mnie chyba największe wrażenie z wszystkich tutaj wymienionych. Jest to dzieło z 1988 roku, którego twórcą jest Isao Takahata. Film opowiada o życiu w trakcie wojny, i nie tak zasadniczo długo po niej. Główny bohater, Seita, w trakcie wojny traci swojego ojca, oficera marynarki wojennej. Nie tak długo po otrzymaniu wiadomości o śmierci ojca, jego matka ginie w trakcie nalotów. Razem z siostrą Setsuko przeprowadzają się do ciotki, która jednak wychowuje ich tylko i wyłącznie z konieczności. Ze względu na swoją dumę, Seita postanawia zaopiekować się siostrą do samego końca, z daleka od toksycznego towarzystwa jego ciotki. Z mojego punktu widzenia mogę dodać tylko jedno - historia zdecydowanie nie dla dzieci (no na litość, to trzeba jednak zrozumieć), opowieść o dumie, tragedii osobistej, wojnie. Pełna smutku, naprawdę gorąco każdemu polecam. Jest to również, w mojej skromnej opinii, klasyka japońskiej animacji.
No i tyle w kwestii animacji. Nie mówię że nic więcej nie wydaje się wartego uwagi, po prostu nie chcę wszystkiego wrzucać do jednego posta. Na pewno wymieniłbym tutaj równie chętnie Dead Space, na którym powstała świetna gra, czy chociażby Animatrixa, który stanowi świetne uzupełnienie niektórych wątków z trylogii. No i nie zapominajmy o Ghost in the Shell, czyli jednej z najlepszych opowieści w klimacie cyberpunku jaką miałem okazję kiedykolwiek widzieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz