Dzisiaj kolejna perełka, każdemu chyba dobrze znana. Wydana w 2000 roku produkcja Baldur's Gate 2 stanowi, jak można się łatwo domyśleć, kontynuację części poprzedniej. Nie będę jednak opisywał jedynki - wybaczcie, fakt jest taki że gra mnie koszmarnie nudziła. "Dwójka" miała dla mnie szybszą akcję, więcej się działo no i - oczywiście - do dyspozycji gracza oddanych zostało więcej użytecznych czarów, zależnych od poziomu postaci. No i nie zapominajmy o jednej rzeczy, która każdemu graczowi utkwiła w pamięci po dziś dzień - Fronczewski i jego słynne, cudowne "Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę". No, cudowne do czasu - zaczynało irytować kiedy jedna z postaci była przeciążona i lazła przez mapę z tempem żółwim.
Grafika, jak widać, jest dość pikselowata. Nie grafika jednak liczy się w produkcji tego typu, Baldur's Gate bowiem jest jedną z wielu gier gatunku cRPG. Naszym celem jest odzyskanie porwanej przez złego maga przyjaciółki Imoen. Można by powiedzieć że gameplay jest prosty jak konstrukcja cepa - chodzisz, zabijasz tych, którzy chcą zabić Ciebie, wykonujesz misje, awansujesz na coraz wyższy poziom żeby zdobyć potęgę i uwolnić Imoen. Jednakże nie jest aż tak kolorowo - w grze musisz podejmować rozmaite wybory, a często bywa tak, że podjęty wybór decyduje czy np. ukończysz dane zadanie, zdobędziesz super-ekstra-wypasioną broń.
Dodatkowym smaczkiem, który nie pozwolił mi oderwać się od komputera przez dłuuugie dni był fakt, iż akcja BG dzieje się w świecie opisywanym w wielu pozycjach książkowych z serii Forgotten Realms. Możemy więc w trakcie gry odwiedzić Podmrok, spotkać Drizzta Do'urdena i wiele, wiele innych postaci opisywanych właśnie w książkach. Dochodzi jeszcze do tego dodatek - Tron Baala, w którym twórcy zaserwowali nam nową klasę - Dziki Mag. Przyznaję, jedna z najciekawszych klas które spotkałem do tej pory w jakiejkolwiek pozycji cRPG. Ma to do siebie, że nie zawsze czarowanie mu wychodzi. Możesz więc, dla przykładu, zabić swojego przeciwnika spadającą z nieba krową.
Podczas rozgrywki oprócz faktu że musisz lecieć "zgodnie ze scenariuszem" i wykonywać chain-questa fabularnego - masz multum questów pobocznych. Oprócz zwykłych, króciutkich zadań od NPC zdobywasz również questy chainowe, powiązane z danymi obszarami i questy charakterystyczne dla rózżych bohaterów. No i nie można się skupić tylko i wyłącznie na awansowaniu - trzeba również zadbać o ekwipunek naszych postaci. Ze względu na różnorodność klas i ras daje to naprawdę gigantyczne możliwości, szczególnie że w skład drużyny wchodzi max 6 osób. Ilość kombinacji jest naprawdę gigantyczna, a dla każdej postaci można znaleźć tą jedną, jedyną, najlepszą broń.
No i wisienka na torcie - Twoje decyzje nie muszą być zgodne ze zdaniami Twoich towarzyszy, przez co mogą oni opuścić drużynę. Są jeszcze oczywiście dodatki pokroju wątków romantycznych, szczególnie między głównym bohaterem/bohaterką a członkami drużyny. Gra zapewnia rozrywkę na naprawdę długie tygodnie, przede wszystkim ze względu na masę możliwości wyboru bezpośrednio wpływających na losy naszej wesołej kompanii. Dla mnie to jeden z najklasyczniejszych przedstawicieli czasów, kiedy gry komputerowe posiadały coś więcej niż krew, flaki, ładną graficzkę i prostą jak konstrukcja cepa fabułę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz